Niektóre wydarzenia pozostawiają w sercu człowieka tak głęboką ranę, że zabliźnianie się jej ciągnie się latami, a ostatecznie i tak pozostawia ją na w pół otwartą. Więc nie... Czas nie leczy ran. Czas ewentualnie przyzwyczaja do bólu, uczy jak z nim żyć. Czasami wzmacnia ludzką psychikę, by ewentualne kolejne tragedie nie zrodziły następnej. Czasami wspólnie przeżyte nieszczęście jeszcze bardziej łączy ze sobą bliskich, uczy bycia dla nich bezwzględnym wsparciem. Nie zawsze. Tylko czasami. Bo przetrwają najsilniejsi. Jak zawsze.
Treść:
18 lat temu porwano sześciomiesięczną
Helenę, córeczkę Simone i Matta Porterów. Choć małżeństwo na
nowo ułożyło sobie życie po tym tragicznym wydarzeniu, nigdy nie
zdecydowali się na kolejne dziecko. Nigdy też nie przestali
wierzyć, że dziewczynka się odnajdzie. Kiedy pewnego dnia Simone
zaczepia młoda kobieta twierdząca, że jest ich córką, nadzieja
na powrót Heleny się wzmacnia. Ale czy dziewczyna mówi prawdę?
Bohaterowie:
Na temat bohaterów niewiele można
powiedzieć, ponieważ autorka nie skupia się na ich opisach.
Ewentualnie pewne rzeczy można wywnioskować z ich zachowania,
podejmowanych decyzji. Czymś, co wzbudza sympatię do głównych
bohaterów, Simone i Matta, jest ich wzajemne zaufanie, które
wzmocniła przeżyta tragedia. Właściwie wzmocniła cały ich
związek, a chyba nie często się to zdarza. Jedyną rzeczą, która
może wkurzać jest naiwność głównej bohaterki, ale można ją
wytłumaczyć sytuacją, w której się znalazła. Bo nie oszukujmy
się. Gdyby nagle w Waszych drzwiach stanęła dziewczyna podająca
się za Waszą zaginioną kilka(naście) lat temu córkę, emocje
wzięłyby władzę nad Waszym umysłem.
W życiu Porterów ważną rolę
odgrywa Abbott, który dość często pojawia się w tej historii.
Mężczyzna jest nie tylko kolegą z pracy Simone, ale również
przyjacielem gotowym pomóc jej w każdej chwili. Szczerze mówiąc
to aż mnie dziwi, dlaczego Matt nie jest zazdrosny. W końcu Abbott
to facet idealny <3
Budowa, styl:
Książka prowadzona jest w narracji
pierwszoosobowej, co w sumie ostatnio jest bardzo popularne (a
przynajmniej ja ostatnio często na taką trafiam). Dosyć krótkie
rozdziały, w których poznajemy wydarzenia z perspektywy Simone,
przeplatane są jeszcze krótszymi fragmentami – wyznaniem
tajemniczego mężczyzny, z pozoru niezwiązanego ze sprawą. I
przyznaję, że jego tożsamość jest naprawdę ciekawą zagadką.
Wszystko czyta się szybko, płynnie. Cały czas coś się dzieje.
Nie ma czasu ani miejsca na niepotrzebne opisy.
Podsumowanie:
Od momentu pojawienia się Grace,
twierdzącej że jest córką Porterów, ciężko jest się oderwać
od lektury. Ciekawość tego, czy dziewczyna mówi prawdę nam na to
nie pozwala. A niecierpliwość „rozwiązania zagadki” jeszcze
bardziej to potęguje. I tak czytasz, i czytasz, i czytasz. Tak więc
jeśli szukacie książki, która trzyma w napięciu od pierwszej do
ostatniej strony to „Córeczka” jest jedną z nich. Nie będziecie
się nudzić ani przez chwilę. I to zakończenie... No dobra. Tego
się nie spodziewałam :)
Ocena: 10/10
Czytałam tę książkę i podobała mi się. Również i ja nie spodziewałam się takiego zakończenia, byłam naprawdę zaskoczona.
OdpowiedzUsuńUwielbiam te książkę! "Tylko jedno kłamstwo" przeczytałam jako pierwsza i musiałam tę też sprawdzić. W sumie "Coreczka" była nawet lepsza 😊
OdpowiedzUsuńLubię thrillery trzymające w napięciu, więc chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, pochłonęłam ją w jeden dzień, ale nie ukrywam, że troszkę domyślałam się zakończenia;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
korczireads.blogspot.com
No i to jest to co lubię! Nie jestem wielką fanką kryminałów i thrillerów ale jak już zabieram się za te gatunki to oczekuje że książka będzie petardą i że nie zdradzi mi zakończenia już na samym początku. Zapisuje sobie tytuł i zabiorę się za nią wkrótce :)
OdpowiedzUsuńOoo brzmi ciekawie 😀 kiedyś sięgnę po ta pozycję 🤗
OdpowiedzUsuńzokladki.bogspot.co.uk
To, że lektura jest wciągająca najbardziej mnie przekonuje!
OdpowiedzUsuń