Wiążąc swoją przyszłość z
zawodem prawnika człowiek musi liczyć się z tym, że któregoś
dnia przyjdzie mu bronić klienta bez wątpienia winnego zarzucanych
mu czynów. Będzie musiał zrobić wszystko, co w jego mocy, by sąd
orzekł dla niego jak najlepszy wyrok. Bez względu na to, czy
dopuszczał się on kradzieży, czy zabił niewinnego człowieka.
Treść:
Syn biznesmena, Piotr
Langer, zostaje oskarżony o zabójstwo dwóch osób. Mężczyzna
spędza 10 dni zamknięty w swoim mieszkaniu ze zmasakrowanymi
ciałami ofiar, co dodatkowo przemawia za jego winą. Adwokatem
Langera zostaje Joanna Chyłka, pracująca dla jednej z najlepszych i
najdroższych korporacji prawniczych w Polsce. Pomaga jej młody
aplikant, Kordian Oryński, zwany przez swoją patronkę „Zordonem”.
Niestety trafia im się wyjątkowo trudny klient, bowiem mężczyzna
ani nie przyznaje się do winy, ani jej nie zaprzecza. Praktycznie
przemilcza każde spotkanie z prawnikami.
Jak się zakończy ta
sprawa? Czy Piotr Langer jest winny zarzucanych mu czynów? Dlaczego
się nie broni? Dlaczego nawet słowem nie komentuje sprawy? Tego
musi dowiedzieć się nasz duet Chyłka-Zordon i zrobić wszystko, by
sąd orzekł sprawiedliwy wyrok.
Wrażenia:
Nie lubię czytać
książek polskich autorów. Już to mówiłam nie raz. I pewnie
jeszcze nie raz powiem. Jak widzę polskie nazwisko na okładce, od
razu tracę zainteresowanie tą pozycją. Dlaczego? Nie wiem. Może
dlatego, że wszystkie książki autorstwa naszych pisarzy, jakie
dotąd czytałam, ciągnęły się jak flaki z olejem. Człowiek
cierpiący na chroniczną bezsenność usnąłby podczas ich
czytania. Serio. Żadna mnie nie zainteresowała. Żadna. Aż do Kasi
Miszczuk, o której będę wspominać za każdym razem poruszając
temat polskich pisarzy. No i teraz moje uznanie zdobył Remigiusz
Mróz. Szacuneczek i dla tego Pana, bo zdobyć moją uwagę, moje
zainteresowanie jest naprawdę ciężko. Ciężko mnie zadowolić.
Rzadko kiedy mówię: „Ty, to jest naprawdę dobre”, nieważne,
co przychodzi mi oceniać. Jestem okropnie krytyczna. I wobec siebie,
i wobec innych. Czasami aż za bardzo. Czasami wymagam za dużo. Wiem
o tym doskonale, ale cóż...
Mimo że „Kasacja” to
książka o tematyce prawniczo-sądowniczej, to wcale nie jest trudna
do zrozumienia. Prosty, nowoczesny język sprawia, że wszystko jest
jasne. Nawet dla osób, które zupełnie nie orientują się w tym
temacie (Tak jak ja. Wstyd, bo w liceum miałam rozszerzony WOS, ale
przecież to nie dla niego wybrałam swój profil). Każde zdanie
pochłania się z łatwością. Nie ma potrzeby wracania do
poprzednich kwestii, bo „o co tam chodziło?”. Duży plus.
Co do postaci stworzonych
przez pana Remigiusza również nie mam żadnych zastrzeżeń. Są
genialne. Pewna osoba miała rację mówiąc, że polubię Chyłkę,
bo mam z nią pewną wspólną cechę. Od razu Was uprzedzam, że
wcale nie chodzi o urodę i inteligencję. Chociaż to zapewne
również nas łączy. Chodzi o wredność, która siedzi w nas obu.
Ta kobieta rozwala każdym swoim tekstem. Potrafi dogryźć, obrazić.
Nie obchodzi się z człowiekiem jak z jakiem. I dobrze. Na co te
wszystkie uprzejmości? Z ludźmi trzeba ostro (przynajmniej z
niektórymi). Inaczej nic do nich nie dotrze. A jak i takim sposobem
nic nie zrozumieją to cóż... Przynajmniej można poczerpać trochę
radochy z bycia wrednym. A uwierzcie mi, to jest niezła frajda :) A
tak poważnie to po spędzeniu z Chyłką tych kilku dni stwierdzam,
że ja to jednak jestem miła.
Podsumowanie:
„Kasacja” może i nie skasowała
mojej niechęci do polskich pisarzy (nie ma tak łatwo), ale na pewno
obudziła we mnie większą wiarę w ich możliwości. Zwłaszcza
jeśli chodzi o młodsze pokolenie. Cóż, w przeszłości popełniłam
pewien drobny błąd. Mea culpa. Po kilku nieudanych spotkaniach z
twórczością Polaków chyba wyszłam z założenia, że cała
reszta jest beznadziejna. A to nieprawda. Może kiedyś tak było.
Może kiedyś nie potrafili stworzyć dobrej, interesującej
powieści, ale teraz... Świat się rozwija. Poziom, jaki
reprezentujemy w różnego rodzaju dziedzinach, ciągle rośnie,
wskakuje na wyższy szczebelek. Już tak bardzo nie odstajemy od
innych. Są wśród nas perełki, które trzeba pielęgnować i
wspierać, bo inaczej możemy zmarnować ich potencjał do tworzenia
świetnych rzeczy.
Nie chcę za szybko wyrabiać sobie
zdania na temat Remigiusza Mroza (jedna książka to czasami za
mało), ale czuję, że ten facet zna się na rzeczy; wie, czego
czytelnik potrzebuje, by z zainteresowaniem pochłaniać stronę za
stroną i potrafi mu to dać. Na pewno sięgnę po następne części
przygód Chyłki i Zordona, i kogo tam jeszcze ten Pan stworzył.
A co do samej „Kasacji” - jak
najbardziej polecam. A jeśli ja coś polecam, to uwierzcie mi, jest
to godne Waszej uwagi.
Pewna osoba, która wspominała, że macie z Chyłką cechę wspólną jest bardzo usatysfakcjonowana, że miała rację. 😉
OdpowiedzUsuńNo i bardzo się cieszę, że książka przypadła Ci do gustu. 😊