poniedziałek, 26 lutego 2018

#35 Aorta - Bartosz Szczygielski [recenzja]


Aorta. Inaczej tętnica główna. To ona doprowadza krew tętniczą do wszystkich tkanek. Tyle powinien wiedzieć każdy z Was. Nawet ten, który z biologią nie znalazł chociażby cieniutkiej nitki porozumienia. A jeśli nie wiedzieliście nawet tego to, cóż, nie ma za co. Polecam się na przyszłość. Ale czy aortą musi być tylko ta czerwona "nitka" widniejąca na obrazkach przedstawiających układ krwionośny? Potraktujmy ją metaforycznie i uznajmy, że nie. Może być nią wszystko to, co w jakiś sposób odgrywa ważną, być może najważniejszą rolę. Cokolwiek. To, co sprawia, że miasto tętni życiem. To, co sprawia, że codziennie rano wstajesz z uśmiechem na ustach i radością w sercu. To, co napędza Cię do działania. Po prostu wszystko to, co pompuje życie w każdym możliwym znaczeniu tego słowa. Gdyby tak ją tłumaczyć... Co jest Twoją aortą?

Treść:
Akcja powieści rozgrywa się w Pruszkowie, gdzie dwóch pracowników firmy przewozowej znajduje ciało kobiety z wyłupanymi oczami. Co gorsze na miejscu tragedii jest również usmarowany krwią ofiary chłopiec, trzymający w ręku jej narząd wzroku. Mały Janek nie jest w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. W rozwiązaniu sprawy pomaga komisarz Gabriel Byś, oddelegowany z Komendy Stołecznej. Mężczyzna ma szansę zrehabilitować się po ostatniej nieudanej akcji. Na dodatek musi stawić czoło zorganizowanej grupie przestępczej działającej w podziemiu, która może być zamieszana w morderstwo.

Bohaterowie:
Każda postać stworzona przez pana Szczygielskiego jest interesująca, a przede wszystkim bardzo realna. Autor nie wyidealizował swoich bohaterów, nie pokazał ich cudownego życia, w którym zawsze wszystko się układa. Wręcz przeciwnie. Przedstawił ich jako ludzi dalekich od ideałów, mających swoje za uszami. Najbardziej polubiłam oczywiście Bysia, chociaż i Kaśka, która na początku strasznie mnie irytowała, z czasem zdobyła moją sympatię.

Budowa i styl:
Rozdziały, albo bardziej podrozdziały są... Chyba takie w sam raz. A przynajmniej takie miałam wrażenie czytając wersję elektroniczną. Kiedy musiałam przerwać lekturę, obyło się bez denerwowania, bo "jeszcze 15 stron do końca rozdziału".
Autor stosuje fajne, płynne przejścia pomiędzy wątkami. W taki sposób, że ostatnie zdanie, słowo łączy się z początkiem kolejnego. Gdyby nie akapity, czytelnik mógłby odnosić wrażenie, że cały czas czyta ten sam wątek. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim zabiegiem i przyznam szczerze, że bardzo mi się to spodobało. Mimo że chwilami trochę mnie to gubiło, zwłaszcza, kiedy nowy wątek zaczynał się na nowej stronie.
W "Aorcie" możemy spotkać wulgaryzmy, które na szczęście nie rażą czytelnika, a raczej dodają książce charakteru i realizmu danej sytuacji. No bo wyobrażacie sobie policjanta, który na widok zmasakrowanej kobiety bez oczu powie "kurza twarz, ale to obrzydliwe"? No chyba nie.

Podsumowanie:
Ogólnie "Aortę" oceniam bardzo na plus, chociaż po opiniach i ocenach jako "mocna powieść" chyba spodziewałam się czegoś więcej. Dla mnie nie ma w niej nic "mocnego". To po prostu bardzo dobrze napisana książka, z fajnymi wątkami i ciekawymi bohaterami. Jeśli chodzi o zakończenie... Zdecydowanie pozostawia niedosyt. Chciałoby się więcej wyjaśnień, więcej odpowiedzi na pytania: "Dlaczego?".  Ale zdecydowanie sięgnę po kolejną książkę pana Szczygielskiego.

Ocena: 9/10

3 komentarze:

  1. Nie znam autora, ale zarówno Twoja recenzja jak i sama fabuła brzmi zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę przeczytać tę książkę. Może mi się spodobać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też czytałam bardzo pozytywne opinie :) W sumie książka brzmi ciekawie, także chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń