sobota, 20 sierpnia 2016

#1 Wielbiciel by Charlotte Link



To moje pierwsze spotkanie z twórczością Charlotte Link. W pewnym stopniu trochę przypadkowe, ponieważ książka została zakupiona właściwie tylko po to, aby "poczytać coś w wolnej chwili" podczas wakacyjnego pobytu w Krakowie. O samej autorce myślałam, że jest dobra w tym, co robi, więc czemu nie sięgnąć po jej powieść? Po przeczytaniu wielu naprawdę dobrych kryminałów, chyba trochę za dużo oczekiwałam od pani Link.


Książka ciągnęła się jak flaki z olejem. Tak. Tak chyba mogę to określić. Przez pierwszą część historii (jakieś 200 stron) zupełnie nic się nie działo. Każda strona była pewnego rodzaju męczarnią, ale czytałam dalej z nadzieją, że jeszcze wszystko się zmieni. Bo przecież to kryminał, thriller. Musi się coś dziać. No i faktycznie w połowie akcja trochę się rozkręciła. Trochę. Niestety nadal nie byłam usatysfakcjonowana. Końcówka zrobiła się ciekawsza, ale tak naprawdę nadal utwierdzałam się w przekonaniu, że książka jest nudna i po prostu cieszyłam się, że kupiłam ją za niewielką kwotę, jako dodatek do gazety.



O czym?
Wielbiciel to historia czterdziestodwuletniej Leony, która pewnego dnia staje się świadkiem samobójstwa młodej dziewczyny. Kiedy krótko po tym wstrząsającym dla niej wydarzeniu, po wspólnie spędzonym całym dotychczasowym życiu, zostawia ją mąż, życie kobiety kompletnie się rozsypuje. Wkrótce zrozpaczona, osamotniona Leona związuje się z Robertem, bratem dziewczyny, która zginęła na jej oczach. Robert, choć na początku wydaje się ideałem, z czasem okazuje się być nieznośnym, chorobliwie zazdrosnym i dosłownie niezrównoważonym psychicznie mężczyzną. Dochodzi do rozpadu ich związku. I tu zaczyna się koszmar naszej bohaterki.
W równoległym czasie, w innej części Niemiec dzieje się inna historia. W Ausburgu znaleziono zmasakrowane zwłoki kobiety. Jak się później okazuje, oba wątki łączą się ze sobą.

Moje wrażenia:
Brak mi w tej powieści elementów zaskoczenia, jakichkolwiek. Już od początku wiemy, kto jest sprawcą popełnionych zbrodni. Autorka nas nie zwodzi. Nie ma chwili, w której można by pomyśleć: Nie, to jednak nie on, by za moment wrócić do wcześniejszych przypuszczeń. Nie ma chwili, by czytelnik mógł trochę pogłówkować, pobawić się w detektywa. Wszystko jest jasne. No może poza motywami kierującymi sprawcą. Na szczęście dzięki późniejszym fragmentom pisanym w pierwszej osobie, zaczynamy go trochę poznawać; poznawać jego myślenie, jego odczucia, jego przeszłość.

Po jednej książce nie skreślam jeszcze Charlotte Link. Mam zamiar dać jej kolejną szansę, ale postaram się nie wymagać za wiele.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz