środa, 12 kwietnia 2017

#11 Kamienna małpa by Jeffery Deaver

Imigranci byli, są i będą obecni w każdym społeczeństwie. To chyba jedna z tych rzeczy, których możemy być w życiu pewni. Przyczyny ich migracji są różne, zaczynając od poszukiwania możliwości realizacji własnych marzeń, chęci zmiany czegoś w swoim życiu, a kończąc na konieczności spowodowanej sytuacją społeczną, polityczną w danym kraju. Zdarza się, że to ostatnie zmusza ludzi do nielegalnego pobytu w obcym dla nich społeczeństwie (to zdanie brzmi nieco dziwnie, ale zabrakło mi odpowiednich słów. Na szczęście wszyscy wiedzą, o co chodzi, więc who cares?)

Treść:
Płynący do Stanów Zjednoczonych statek, na którego pokładzie znajdują sie nielegalni imigranci z Chin, tonie niedaleko swojego docelowego miejsca. Części pasażerów, wraz z odpowiedzialnym za ich przemyt Kwanem Angiem, zwanym także Duchem, udaje się dotrzeć do brzegu. Kiedy szmugler znika gdzieś w Nowym Jorku, ekipa Rhyme'a ma za zadanie ująć uciekiniera, zanim ten dotrze do ocalałych z katastrofy Chińczyków. Imigrantom grozi śmierć, bowiem przemytnik nie spocznie, póki nie zabije każdego, kto mógłby go zidentyfikować.

W poszukiwaniach Ducha Rhyme'owi pomaga Sonny Li, z którym kryminolog nawiązuje wspaniałą przyjaźń. Chociaż w pierwszej chwili muszę przyznać, że ten mężczyna działał mi na nerwy, jego zachowanie wydawało mi się nieco podejrzane to z czasem zaczynałam sie do niego przekonywać i jego współpraca z Lincolnem i spółką przestała mi przeszkadzać.

Wrażenia:
„Kamienna małpa” to moje czwarte spotkanie z duetem Rhyme - Sachs i niestety muszę przyznać, że póki co moim zdaniem jest to najsłabsza część cyklu. Już od pierwszych stron domyślałam się, że nie będzie to łatwa lektura, ale oczywiście dałam jej szansę. Pan Deaver zrobił na mnie świetne pierwsze (i drugie, może nawet i trzecie) wrażenie, więc tak łatwo go nie skreślę, ale przez tę historię naprawdę przebrnęłam z lekkim znudzeniem.

Temat dotyczący przemytu ludzi, kultury Azjatyckiej zupełnie mnie nie zainteresował. Nie, nie mam nic do Azjatów. Jeśli ktoś mnie dobrze zna, wie, że akceptuję człowieka bez względu na pochodzenie, kolor skóry, orientację seksualną itp Prosta zasada - dopóki jesteś dobrym człowiekiem, nie widniejesz na mojej czarnej liście. Ale kultura Azjatycka to kompletnie nie moja bajka.

Plusem „Kamiennej małpy” jest to, że mimo iż autor podaje nam tożsamość przestępcy, to właściwie wcale nie wiemy, kim on tak naprawdę jest. Można podejrzewać każdego ocalałego pasażera statku. A jeśli ktoś czyta sporo kryminałów (albo po prostu jest inteligentny), wie, że Duchem mógłby być również ktoś, kto oficjalnie został uznany za martwego.

Podsumowanie:
Nie powiem, że książka jest słaba, bo nie jest. Mimo że tematyka nie bardzo przypadła mi do gustu, mimo że momentami gubiłam się, kto jest kim (Sung, Chang - wszystkie nazwiska brzmią identycznie), to przeczytałam ją dość szybko. Ale nie będę jej jakoś szczególnie polecać. Co oczywiście nie oznacza, że jeśli planujecie zapoznać się z przygodami Lincolna Rhyme, możecie ją ominąć. Nie możecie! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz