wtorek, 17 kwietnia 2018

#38 Nieznajoma w domu - Shari Lapena [recenzja]



Jak dużo wiesz na temat najbliższych Ci osób? Ile jesteś w stanie powiedzieć na temat ich przeszłości? Czasami wydaje nam się, że znamy kogoś bardzo dobrze, decydujemy się spędzić z tą osobą swoje życie i naprawdę wszystko jest idealnie aż do momentu, w którym nasza bajka nie zamienia się w film sensacyjny czy jakiś porządny thriller. Wtedy wszystko znika. Całe to idealne życie okazuje się być tylko pięknym snem, bo w rzeczywistości nie wiemy nic o tej drugiej osobie, jest nam zupełnie obca. Jak to możliwe? Przecież spędziliśmy z nią tak dużo czasu.
Karen i Tom Kruppowie są małżeństwem od dwóch lat i prowadzą niemalże idealne życie. Niestety pewnego dnia wszystko się zmienia. Po powrocie z pracy Tom stwierdza, że Karen zniknęła. Nie ma jej samochodu, drzwi do domu są otwarte, a w kuchni zastaje nieskończoną kolację. Wszystko wskazuje na to, że uciekła w pośpiechu. Policja informuje mężczyznę, że jego żona miała wypadek samochodowy. Niestety okazuje się, że Karen nic z niego nie pamięta. Ale czy na pewno? Może kobieta tylko udaje amnezję, ponieważ ma coś do ukrycia? 
Przyznam, że mam mieszane uczucia co do postaci stworzonych przez panią Lapena. Są świetnie wykreowane, raczej niczego mi w nich nie brakuje, a co ważniejsze... żadna z tych postaci nie jest idealna. Wręcz przeciwnie. Każde z nich coś ukrywa, posiada intrygującą przeszłość, którą z czasem odkrywamy i właśnie to sprawia, że ciężko określić, czy budzą w nas sympatię czy raczej niechęć. Chyba i jedno i drugie po trochę. 

Krótkie rozdziały składające się z jeszcze krótszych fragmentów sprawiają, że książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Chociaż nie jest to jedyny czynnik, który na to wpływa. Styl, jakim posługuje się autorka i sposób, w jaki buduje napięcie, również mają ogromne znaczenie. Zawarte w książce opisy sytuacji dotyczą w większości trzech najistotniejszych postaci: Karen, Toma i Brygid, chociaż nie brakuje też wydarzeń, w których główną rolę odgrywa ktoś inny. Narracja prowadzona w trzeciej osobie, jest miłą odmianą, kiedy większość lektur, z którymi ostatnimi czasy miało się do czynienia, były pisane w osobie pierwszej. 

Książkę pochłonęłam w niecałe dwa dni. Tak, pochłonęłam to odpowiednie słowo. I chociaż w pewnym momencie niektórych spraw zaczęłam się domyślać to zakończenie tej historii i tak mi się podobało. Ani trochę się nie zawiodłam, co mnie bardzo cieszy, gdyż passa świetnych książek nadal się mnie trzyma.



Ocena: 10/10

5 komentarzy:

  1. Skoro Ty ją przeczytałaś tak szybko to jest dobry znak o książce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha trochę wrednie to zabrzmiało, ale racja, przeważnie jedną czytam książkę z tydzień, więc skoro tą pochłonęłam tak szybko to chyba dobry znak :)

      Usuń
  2. Brzmi całkiem nieźle, poza tym lubię krótkie rozdziały, jakoś lepiej mi się czyta takie pozycje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się ciekawie, a nigdy wcześniej o niej nie słyszałam.
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabrałem się za tą książkę z powodu polecajki Magdy Stachuli i się nie zawiodłem :D
    Moim zdaniem bardzo dobra książka , polecam jeszcze tą drugą książkę autorki . Równie dobra !

    Pozdrawiam

    www.bartoszczyta.pl

    OdpowiedzUsuń