niedziela, 18 września 2016

#4 Bez odwrotu by Jana Frey



Po twórczość Jany Frey sięgnęłam mniej więcej w wieku gimnazjalno-licealnym, kiedy to tematyka problemów młodzieżowych zaczynała wydawać się czymś interesującym. Różnego typu uzależnienia. Wczesne macierzyństwo. Wszystko to, co niekoniecznie jest dobre, ale dotyczy wielu młodych ludzi. Nieodpowiedzialnych. Zagubionych.

O czym?
Bez odwrotu to historia 14-letniej Lilli i ... jej dziecka. Dziewczynkę od samego początku wychowywała jedynie matka. Tylko ja i mama, powtarzała, kiedy w ramach zadania domowego nauczycielka kazała przygotować drzewo genealogiczne. Co z ojcem? Zniknął, jak tylko dowiedział się, że matka Lilli zaszła z nim w ciążę. Po 14-stu latach nastolatka postanawia go odnaleźć i choć mężczyzna bez problemu zaprasza ją do swojego domu, ich dalsze kontakty nie są takie, jakie Lilli chciałaby, żeby były. Po prostu go odnalazła. I nic to nie zmieniło w jej życiu. Krótko po tym dziewczyna poznaje Dawida. Pierwszy chłopak. Pierwsza miłość. I seks. Bez zabezpieczenia. I Lilli zachodzi w ciążę. Dziewczyna namawiana jest na aborcję. Stawia się nawet w gabinecie, gdzie lekarka udziela jej wstępnych informacji dotyczących zbiegu, jednak decyduje się na urodzenie dziecka. Choć z czasem zaczyna czuć więź łączącą ją z malcem, to po porodzie wszystko się zmienia. Dziecko staje się jej zupełnie obce, nie chce sprawować nad nim opieki.


Wrażenia:
Do Bez odwrotu powróciłam po latach i choć teraz nie zrobiła na mnie takie wrażenia, jak kiedyś, to nadal uważam, że warto poświęcić jej to jedno popołudnie (te lekko ponad 100 stron to naprawdę niewiele). Dlaczego? Bo porusza problem, który w dzisiejszych czasach może nie jest już tematem tabu, ale mimo wszystko ciężko go zaakceptować. Nastolatkowie zbyt szybko decydują się na rozpoczęcie współżycia. Zbyt szybko, bo tak naprawdę nie są gotowi, i chyba nie do końca świadomi konsekwencji, które niekiedy to ze sobą niesie. Nasza Lilli seks bez zabezpieczenia usprawiedliwiała tym, że: przecież za dwa dni i tak mam dostać okres, akurat byłam w trakcie miesiączki, nic złego nie może się stać. A jednak. Z takim podejściem, z taką niewiedzą dochodzi do tego, że DZIECI MAJĄ DZIECI,

Książka napisana jest naprawdę prostym językiem. Teraz, po przeczytaniu jej po raz drugi, po tym kilkuletnim doświadczeniu czytelniczym i w pewnym stopniu pisarskim, czasami mam wrażenie, że aż za prostym. Co nie oznacza, że to coś złego. Nie każdy autor musi używać długich, złożonych zdań czy trudnego słownictwa, żeby jego twórczość dobrze się czytało. Wręcz przeciwnie. Czasami prostota jest kluczem do sukcesu.

Polecam tę książkę przede wszystkim każdej nastolatce, wchodzącej w okres dojrzewania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz