czwartek, 5 października 2017

#24 Sekretna kolacja by Raphael Montes


Ludzie głodni są coraz to nowych doznań; takich, które uczynią ich życie ciekawszym, bardziej fascynującym niż dotychczas. Potrzebują porządnej dawki adrenaliny, podniecenia, dreszczyku emocji, który wypełni ich ciało od stóp do głów. Są skłonni zapłacić nasamowicie wysoką sumę, by zaznać czegoś nowego, czegoś, co pozostanie w ich pamięci na zawsze. Nawet jeśli skosztowanie tej nowości równa się z przekroczeniem pewnych granic. To nieważne. Ważne, by oderwać się od tej melancholii wypełniającej ich życie. Tylko to się liczy. Reszta nie ma znaczenia. A do czego jest zdolny człowiek potrzebujący pieniędzy, by godnie żyć?

Treść:
Czwórka przyjaciół opuszcza rodzinne miasteczko, by rozpocząć dorosłe życie w Rio de Janeiro. Tam wynajmują duże luksusowe mieszkanie, które z czasem coraz trudniej jest im utrzymać. Gdy właściciel daje chłopcom dwa tygodnie na spłacenie zaległego czynszu wynoszącego 26 000 reali brazylijskich, wpadają na pomysł zorganizowania sekretnej kolacji. Jednorazowy, łatwy w wykonaniu biznes szybko pomoże wyjść im z długów. Wystarczy tylko umieścić ogłoszenie na odpowiednim portalu, podać cenę i czekać, aż zaczną przychodzić zgłoszenia. Oczywiscie kolacja zaproponowana przez mlodzieńców nie jest zwykłą kolacją, bowiem w jej menu pojawiają się przysmaki, których nie podają w żadnej restauracji. Organizacja pierwszego spotkania staje się początkiem przerażającego biznesu, z którego nie można się wycofać.

Wrażenia:
Zdanie za zdaniem. Strona za stroną. Rozdział za rozdziałem. Tej książki się nie czyta. Tą książkę się pochłania. Dosłownie. Styl autora jest tak lekki i przyjemny (mimo tematyki, którą porusza w swojej powieści), że zanim się obejrzysz, będziesz kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt stron dalej. Fabuła tak wciąga, że nie sposób oderwać się od czytania. Chcesz... Nie... Nie chcesz. MUSISZ wiedzieć, jak się dalej potoczą losy głownych bohaterów. A sam pomysł? Rewelacyjny, dość oryginalny, chociaż już się spotkałam z historią handlarzy ludzkim mięsem.

Wiem, że są osoby, które nie dokończyły tej książki ze względu na jej "obrzydliwość". Szczerze? Obiecuję, że postaram się nie hejtować :) Nie no, tak szczerze to nie ma czego hejtować. Każdy ma inny gust, inne pojęcie poszczególnych przymiotników i tyle. Widocznie osoby, które nie dotrwały do końca "Sekretnej Kolacji", mają zbyt wrażliwe żołądki.
A jak było z tym u mnie? Widok mocno krwawiących ran, wnętrzności i innych obrzydliwości mnie odraża. Na filmach często odwracam wzrok na takich scenach. I wcale nie chodzi o to, że przyprawiają mnie o mdłości. Nic z tych rzeczy. Po prostu nie lubię takich widoków. W książkach jednak mi to nie przeszkadza. Autor może stosować najbardziej przerażające opisy rozpruwania, ćwiartowania ciała, a mnie to nie ruszy. Mogę czytać dalej. W "Sekretnej kolacji" było to samo. Oczywiście trochę się krzywiłam, czytając opisy przygotowywania mięsa, dań podawanych gościom czy pracy rzeźników. Ale mimo to... podobało mi się. I nie wahałam się przed przewróceniem kolejnej strony. Chciałam więcej. Powinnam się siebie bać? Powiedzcie, że nie!

To kolejna książka, która utwierdza mnie w przekonaniu, że przejście na wegetarianizm było dobrą decyzją. Przynajmniej jedząc swoje potrawy, wiem, że nie składa się z żadnej żywej istoty. No wiecie, nie chcę Wam obrzydzać posiłków mięsnych, ale... Skąd macie pewność, że mięso, które kupujecie w sklepie lub to, które kelner przynosi Wam na talerzu jest pochodzenia zwierzęcego a nie ludzkiego? Wiem, że to może się wydawać nieco naciągane, ale na świecie jest przecież wielu nieujawnionych psychopatów. A podobno mięso ludzkie niczym nie różni się od zwierzęcego. A nawet powiem Wam więcej, podobno jest dużo smaczniejsze :)

Podsumowanie:
Raphael Montes spisał się świetnie, to trzeba przyznać. Niedość, że książka napisana jest rewelacyjnie pod względem językowym to dodatkowo pomysł na nią oryginalny. W końcu rzadko kiedy zdarzają się książki, w których strony są poświęcone kanibalizmowi. Moim zdaniem potencjał, który ma ta książka, nie został jednak w pełni wykorzystany. Taki maluteńki minusik. Oczywiście jest świetna! Bez dwóch zdań. Powiedziałam to już po pierwszych stronach i trzymam sie tego zdania także po ostatnich. Ale uważam, że autor mógł jeszcze bardziej obrzydzić tą historię. Tak, że nawet najmocniejszy żołądek zwróciłby swój ostatni posiłek :)

Ocena: 9/10

6 komentarzy:

  1. U mnie cały czas czeka w kolejce do przeczytania :) Ale dobrze wiedzieć, że czeka mnie w niej dużo fajnej treści :)

    Pozdrawiam, Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zachęciłaś mnie swoją recenzją, ale i obrzydziłaś mięso na jakiś czas :p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Fascynująca i przerażające. Masz zupełną rację tę książkę się pochłania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie mogła by być jeszcze bardziej przerażająca :D

      Usuń