poniedziałek, 27 listopada 2017

#29 Zielona mila - Stephen King


Widzisz bezdomnego mężczyznę ubranego w obdarte, brudne łachy, które ciężko jest nazwać ubraniem i od razu do głowy przychodzi Ci myśl, że to alkoholik, który dostał to, o co sam się prosił. Mijasz nastolatkę w ciąży i komentujesz z oburzeniem, że już w tak młodym wieku dziewczyna puszcza się na prawo i lewo. Jesteś świadkiem sytuacji, w której kierowca jednego auta wpada na nadjeżdżający z naprzeciwka samochód i wiesz, że sprawca wypadku jest pod wpływem środków odurzających. Tak łatwo jest oceniać, prawda? Dopisać sobie historię do sytuacji, którą właśnie masz przed oczami. Ale nie wszystko jest takie, jakim to widzimy. Owszem, ten mężczyzna jest alkoholikiem. Ale co jeśli powiem Ci, że w przeszłości stracił posadę w naprawdę dobrej firmie i mimo wykształcenia i ogromnych umiejętności znalezienie nawet najbardziej hańbiącego zatrudnienia okazało się okropnie trudnym zadaniem. Brak pracy doprowadził do tego, że żona wyrzuciła go z domu, mężczyzna załamał się psychicznie i zaczął topić smutki w alkoholu. A ta ciężarna nastolatka? Kilka miesięcy temu została zgwałcona przez własnego ojca, ale mimo wstrętu do samej siebie zdecydowała się urodzić to maleństwo. A kierowca, który spowodował wypadek nie był pod wpływem żadnych środków odurzających, ale tego już się pewnie domyśliłeś. Więc co się stało? Mężczyzna nie wie jeszcze, że choruje na cukrzycę i to spowodowane przez nią zawroty głowy były przyczyną utraty kontroli nad pojazdem. I co? Nadal chcesz oceniać ludzi nie wiedząc, jaka jest ich historia?

Treść:
Jest rok 1932. Na blok E więzienia stanowego w Cold Mountain, na którym funkcję naczelnego sprawuje Paul Edgecombe, trafia John Coffey. Czarnoskóry olbrzym skazany na śmierć za gwałt i zabójstwo dwóch małych dziewczynek nie sprawia strażnikom żadnych problemów. Aż dziwne, prawda? Z każdym kolejnym dniem szef bloku uświadamia sobie, że Coffey nie jest tym, za kogo wszyscy go uważają. Więzień posiada nadnaturalną moc, o której strażnicy mają okazję przekonać się nie jeden raz. Czy to możliwe, żeby obdarzony taką zdolnością człowiek, mogł zrobić to, za co go oskarżono?

Bohaterowie:
Postaci stale pojawiających się w "Zielonej Mili" jest sporo, ale najważniejszych z nich, tych których dosłownie MUSICIE zapamiętać jest dwóch.
Paul Edgecombe - szef bloku E. Kiedy poznajemy Paula, mężczyzna zmaga się z najgorszą w swoim życiu infekcją dróg moczowych. Mimo że na blok E trafiają najgroźniejsi przestępcy, z którymi strażnicy nie nazwiązują żadnego większego kontaktu, po pojawieniu się Coffeya, Paul łamie tę zasadę. Podaje więźniowi rękę, wchodzi do jego celi, kiedy w pobliżu nie ma innego strażnika, który w razie czego zareaguje.
John Coffey - czarnoskóry olbrzym, skazany za gwałt i zamordowanie małych bliźniaczek. Mężczyzna nie należy do "mądrych". Nie umie czytać ani pisać. Wie tylko, że nazywa się "Coffey - tak jak napój, tylko inaczej się pisze". Coffey swoim wzrostem i wagą budzi przerażenie, ale w rzeczywistości jest spokojnym, małomównym i mającym ciągle załzawione oczy wielkoludem. Mimo że John nie grzeszy inteligencją, posiada coś, co czyni go wyjatkowym - pewne nadprzyrodzone zdolności.

Budowa i styl:
Historia prowadzona jest w formie wspomnień głównego bohatera, którym jest szef bloku E, Paula Edgecombe. Jak się pewnie domyślacie, w takiej sytuacji mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową. Jest to ciekawy pomysł, ale jako że pisząc te wspomnienia, Paul ma już 104 lata, niektóre fragmenty są troszeczkę chaotyczne, nie chronologiczne. To sprawia, że historię przyswaja się z pewnym trudem. A właściwie powiedziałabym, że aby się wciągnąć - albo raczej, żeby zrozumienie czytanego tekstu było latwiejsze, trzeba się naprawdę skupić. A więc mała rada: Jeśli planujesz czytać "Zieloną milę", a w międzyczasie odpisywać na wiadomości - może być ciężko. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Dopiero kiedy zajęłam się tylko i wyłącznie czytaniem, byłam w stanie szybciej przyswajać poznawaną historię.
Jeśli chodzi o rozdziały to są krótkie. Chociaż ja czytałam tę książkę w formie ebooka i przez to (jak zawsze) te rozdziały wydawały się nie mieć końca.

Zakończenie:
Zakończenie jest przewidywalne. A właściwie nawet można powiedzieć, że jest ono oczywiste. Po prostu zaczynasz książkę i od razu wiesz, jak skończy się historia głównych bohaterów - a przecież nikt Ci jej nie zaspoilerował. A nawet gdyby... Uwierz mi, że nawet wiedząc, co spotka Cię na końcu "Zielonej mili", nie jesteś na to gotowy. I tak z niedowierzeniem i ze łzami w oczach będziesz pochłaniał ostatnie strony. A kiedy dotrzesz już do końca, jedyne słowo, jakie pojawi się w Twojej głowie, o ile w ogóle będziesz w stanie znaleźć jakiekolwiek słowo, to: Dlaczego?
Zakończenie, a nawet ogólnie cały film, znam praktycznie na pamięć. Mimo to podczas czytania "Zielonej mili" w niejednym momencie miałam łzy w oczach. Ta historia nigdy nie przestanie mnie wzruszać.

Podsumowanie:
Stephen King odwalił kawał dobrej roboty - tyle mogę powiedzieć. I tyle chyba wystarczy. A jeśli nie wystarczy to kontynuujmy... 
"Zielona mila" nie jest łatwą książką. Nie tylko pod względem tematyki poruszonej przez autora, ale również jeśli chodzi o styl, jakim została ona napisana. Mimo to jest... świetna? Nie wiem, czy to słowo wystarczają dobrze ją opisuje. To jedna z najlepszych i najbardziej wzruszających historii, jakie kiedykolwiek przeczytałam. Nie ma mowy, żebym jej nie polecała. POLECAM. I to bardzo!

Ocena: 9/10 
(1punkt odjęty za tą "trudność" w czytaniu)

11 komentarzy:

  1. Uwielbiam tę książkę, film zresztą też. Ogólnie bardzo lubię książki tego autora. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam w jakim byłam szoku, jak w liceum mój kolega popłakał się na adaptacji tej książki. Do dzisiaj jej nie czytałam, ani nie oglądałam, bo się bałam, że mnie też to tak emocjonalnie "sponiewiera" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film jest mega wzruszający. Ja ryczę za każdym razem jak go oglądam :)

      Usuń
  3. Uwielbiam film, więc dość ciężko było mi podejść do książki tym bardziej że nie przepadam za tak rozsławionym Kingiem ale w tym przypadku bardzo mi się podobało, chociaż nie mogę oprzeć się wrażeniu że oceniałam książkę przez pryzmat filmu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam tylko dwie książki Kinga,z czego jedną uwielbiam, a druga bardzo mnie wynudziła :)

      Usuń
  4. Jedna z najlepszych książek jakie czytałam w swoim życiu. Mega wzruszająca, podobnie jak ekranizacja. Na pewno kiedyś do książki wrócę, pomimo, że nie jest lekką lekturą.

    Pozdrawiam,
    korczireads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że lekka nie jest, ale warto sie z nią "pomęczyć" :)

      Usuń
  5. Szczerze mówiąc to... mnie osobiście ta książka nie kusi. Film mnie irytuje, King też potrafi, dlatego na razie trzymam się od niej z daleka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Cię do niej nie ciągnie to nie ma sensu czytać na razie, bo jest dość "ciężka":)

      Usuń
  6. Film widziałam i bardzo mi się spodobał, a książka grzecznie czeka na półce. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu :)

    Pozdrawiam, maobmaze ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli film Ci się podobał to myślę, že książka również :)

      Usuń