piątek, 11 sierpnia 2017

#17 Joyland by Stephen King



Tym razem nie zacznę recenzji od przemyśleń dotyczących poruszanego przez autora tematu/problemu. Mam ku temu swoje powody i jeśli dotrwacie do końca, dowiecie się, jakie.

Treść:
21 letni Devin Jones dostaje wakacyjną pracę w parku rozrywki Joyland. Kilka lat temu dokonano tu morderstwa na młodej dziewczynie. Już pierwszego dnia pracująca tam Rozzie aka Fortuna przepowiada Devin'owi (dziwnie to brzmi!), że spotka on niedługo na swojej drodze chłopca z psem i dziewczynkę z lalką i czerwoną czapką. Chłopak nie traktuje tej przepowiedni poważnie, ale czy prawidłowo? Może ta stara kobieta wcale nie jest wariatką, naciagaczką?

Wrażenia:
Książkę, chociaż jest napisana prostym językiem, czytało mi się dość ciężko. Głównie chyba przez to, że przez dobrą połowę zupełnie nic się nie działo. Same opisy dnia pracy w Joylandzie. Non stop to samo. Aż się rzygać chciało. Nic tylko zmiana w Tuptusiowej Dolinie, Dev pracujący w przebraniu psa Howie'go i tyle. Masakra. Dopiero później akcja trochę się rozkręciła i jakoś przebrnęłam przez całość.

"Pasjonująca opowieść o miłości i stracie, o dorastaniu i starzeniu się – i o tych, którym nie dane jest doświadczyć ani jednego, ani drugiego, bo śmierć zabiera ich przedwcześnie" 
Really? W którym momencie, bo jakoś nie zauważyłam. Jasne, jest wzmianka o miłości, stracie, przedwczesnej śmierci, ale jak dla mnie głównym tematem tej książki był dzień spędzony w pracy w Joylandzie.

"To jednocześnie kryminał, horror i słodko-gorzka powieść o dojrzewaniu, która poruszy serce nawet najbardziej cynicznego czytelnika"
Czy aby na pewno mówimy o tej samej książce? King tak mało się skupił na tym temacie, że nie ruszył mnie nawet fragment, który raczej w każdym powinien wywołać jakieś emocje. Dobra, ostatnio zrobiłam się nieco cyniczna, mniej współczująca, ale bez przesady. Serce nadal mam, i wbrew pozorom, czasami nadal potrafię z niego korzystać!

Podsumowanie:
Pierwsze moje spotkanie ze Stephen'em King'iem (nie liczę Zielonej mili) i prawdę mówiąc, nie jestem z niego zadowolona. Wręcz trochę zniechęciłam się do dalszego poznawania twórczości tego pana. Możliwe, że trafiłam na nieodpowiednią na początek książkę. Całkiem możliwe. W przyszłości dam jeszcze jedną szansę Kingowi. W końcu każdy na nią zasługuje. No może nie każdy. Bo są sytuacje, w których druga szansa nie istnieje, ale ten przypadek się do nich nie zalicza.


Ocena: 4/10

2 komentarze:

  1. Mi osobiście książka się podobała, ale jak na drugie starcie z Kingiem, to zniechęcić się można. Skoro nie lubisz długich opisów, spróbuj może "Carrie" tego Pana, tam opisów zbytnio nie ma i moim zdaniem książkę się szybko czyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za polecenie książki. Oglądałam film, więc chętnie sięgnę też po książkę :)

      Usuń